Analitycy Barclays stwierdzili niedawno, że w ciągu najbliższych pięciu–siedmiu lat chińscy producenci będą w stanie podwoić wolumen produkowanych chipów przy zastosowaniu dojrzałych procesów technicznych, a w ciągu najbliższych trzech lat wolumen ten wzrośnie o 60%. Część ekspertów uważa, że zachodnim konkurentom nie będzie łatwo oprzeć się temu atakowi i nie wszystkie instrumenty regulacyjne będą mogły działać na ich korzyść.
Swoimi przemyśleniami na ten temat podzielił się na łamach „Financial Times” profesor Chris Miller, autor książki „Chip War” i ekspert światowego rynku półprzewodników. Podziela obawy innych przedstawicieli branży, którzy uważają, że niepohamowana ekspansja chińskich producentów podstawowych podzespołów w nadchodzących latach może doprowadzić do nadprodukcji i przepełnienia rynku. Chińskie firmy są już pozbawione dostępu do zaawansowanych technologii litograficznych, ale aktywnie zwiększają wolumen produkcji prymitywnych chipów, które nie podlegają sankcjom Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.
Notabene na niedawnej kwartalnej konferencji sprawozdawczej zarząd TSMC, choć przyznał, że istnieje zagrożenie nadprodukcją dojrzałych chipów w skali globalnej, wyraził opinię, że nie stanowi to bezpośredniego zagrożenia dla samego biznesu TSMC. Firma, jak twierdzi dyrektor generalny CC Wei, w obszarze dojrzałej litografii nie tylko stawia na indywidualizację procesów technicznych pod potrzeby konkretnego klienta, co utrudnia zmianę producentów, ale także zawiera długoterminowe kontrakty, gwarantujące stabilne zyski. Z tego powodu TSMC nie tylko nie boi się konkurencji ze strony Chińczyków, ale także zwiększy swoje moce produkcyjne, aby na przykład wytwarzać te same produkty w procesie 28 nm.
Chris Miller wyjaśnia, że „chińska inwazja” nie dotknie jednakowo wszystkich segmentów rynku komponentów półprzewodnikowych. Przykładowo w branży motoryzacyjnej, nawet po kryzysie podaży chipów, który powstał w czasie pandemii, ukształtowała się tendencja do zawierania kontraktów długoterminowych i w tym obszarze również chińscy producenci nie będą w stanie odciągnąć klientów od zagranicznych konkurentów . Administrowanie dostawami chipsów pochodzenia chińskiego, ze względu na ogromny asortyment i imponujące obroty rynkowe, generalnie wydaje się zadaniem trudnym, dlatego Miller skłania się ku idei selektywnego ograniczania dostępu chińskich chipów do rynków zachodnich. Przykładowo, ze względów bezpieczeństwa władze niektórych krajów mogą całkowicie zablokować dostęp do swojego rynku produktom wykorzystującym bazę chińskich komponentów. W sektorze obronnym zasada ta sprawdza się już w wielu miejscach, może dołączyć do niej nie tylko sprzęt medyczny, ale także pojazdy elektryczne, choć te ostatnie ze względu na ich powszechność i nasycenie elektroniką raczej nigdy nie będą objęte takim zakresem. całkowicie zakazać.
Kraje zachodnie mogą w dalszym ciągu wywierać presję na chińskich producentów poprzez dostęp do sprzętu do produkcji chipów, ale w razie potrzeby zakres sankcji po prostu się poszerzy. Podczas gdy Stany Zjednoczone i Japonia chętniej wykorzystują bezpieczeństwo narodowe do obrony w kontaktach z chińskimi dostawcami, Europa chętniej korzysta ze środków rynkowych tam, gdzie jest to właściwe i możliwe.