Nowy artykuł: Śmierć potępionego: co jest nie tak z obrazkiem? Recenzja

Redaktor NetMaster
Redaktor NetMaster
9 min. czytania

GenrePrzygodaWydawcaNIEWydawca w RosjiNIEWywoływacz Joe Richardsona Wymagania systemoweWindows 10 i nowszy, procesor Intel Pentium 2 Dual Core, 2 GB RAM (zalecane 4 GB), DirectX wersja 10 (zalecany DirectX 11), dysk twardy 2 GBData wydania7 listopada 2024 rLokalizacjaNIEGranica wiekuNie określonoPlatformykomputerOficjalna strona internetowa

Malcolm Cholera i. O. Władca Północy był już bardzo zmęczony wieszaniem i ćwiartowaniem swoich poddanych, dlatego bardzo się ucieszył, gdy posłaniec przyniósł dobrą wiadomość – wkrótce jego ojciec, Jan (już nie) Nieśmiertelny, w końcu odejdzie do tamtego świata. Możesz się zrelaksować i wreszcie pozbyć się tego znienawidzonego przedrostka „i”. O.” Co prawda, aby odziedziczyć tron, trzeba wykazać się cnotą i spełnić siedem dobrych uczynków, ale w czym właściwie tkwi problem? Kogo trzeba dźgnąć nożem, kogo przekupić, co ukraść i robota wykonana. Czy to naprawdę nie zadziała?

Nie, nie wymyśliłem Malcolma Shita, jak mogłoby się wydawać.

Joe Richardson ukończył swój tryptyk (tak, słowo „trylogia” wydaje się tu zupełnie nie na miejscu) – i zajęło mu to (jak na ironię!) siedem lat.

Wydana w 2017 roku część pierwsza, Cztery ostatnie rzeczy, zniechęcała Pythonowską przemocą, ale jednocześnie subtelnym, a nawet nieco łagodnym humorem: samym pomysłem kolekcjonowania renesansowych obrazów z ich bohaterami, absurdalnie animowanymi i odegranie komedii typu „wskaż i kliknij” wywołało burzę radości.

O drugiej części, Procesji na Kalwarię, próbowanej w 2020 roku pisaliśmy – humor stał się ostrzejszy, a dzieła sztuki obejmowały większy okres czasu. Pomysł nie był już świeży, ale kolejne trzy godziny homerycznie zabawnej komedii z dowcipami w stylu „Cierpiącego średniowiecza” – kto by odmówił?!

Oczywiście, trzeci wpis samotnego dewelopera do tej samej rzeki – wciąż z Macromedia Flash MX w pogotowiu i naręczem nieomówionych jeszcze zdjęć – dał się przeczytać. Cóż, Śmierć Potępionego, która powinna być ostatnią w swoim rodzaju, jak możesz nas zaskoczyć?..

Ogłoś całą listę, proszę!

Odpowiedzią na to pytanie retoryczne powinna być ta długa, rozwlekła recenzja. Ale nie, odpowiemy już teraz. Oczywiście, nic. To kolejne trzy godziny dokładnie tego samego – tyle, że teraz od czasów Boscha i Bruegla wskakujemy w romantyzm (aż do XIX wieku, skąd do gry wpłynęła np. Ofelia). A humor stał się jeszcze ostrzejszy i bardziej wściekły – intelektualne nawyki Czterech Ostatnich Rzeczy pozostawiono w innych, bardziej roślinożernych czasach.

Nie oznacza to jednak, że Death of the Reprobate jest w jakikolwiek sposób gorszy od swoich poprzedniczek. Chyba, że ​​jesteś uczulony na słowa „kurwa”, „gówno”, żarty o dolnej części ciała i nie lubisz karmić dzieci krowim gównem. Hmm, mnie też się to nie podoba, ale-o-o-o-o… tak, nadal jest niesamowicie dziarski i zabawny.

Tak jak poprzednio, bohater może, hm, śpiewać razem z muzykami

Sama rozgrywka nie uległa zmianie ani na jotę – jest to misja typu „wskaż i kliknij”, podczas której przechodzimy od jednego artystycznego arcydzieła z przeszłości do drugiego, rozmawiamy z losowo wstawianymi postaciami z innych obrazów, czasami kopiemy je, policzkujemy, zbieramy przedmioty, zastosuj je w niektórych miejscach. Tak naprawdę wszystko to jest zupełnie nieistotne – nie musisz nawet myśleć o zagadkach, w grze jest postać, która po prostu mówi ci, co należy dalej zrobić, aby spełnić ten czy inny dobry uczynek. I podświetlone są wszystkie aktywne strefy – zero pikseli, żyjemy w cudownych czasach!

Cały sens Śmierci potępiciela (jak i pozostałych dwóch elementów tryptyku) nie leży w rozgrywce jako takiej, ale w czytaniu absurdalnych dialogów i dysonansie pomiędzy wzniosłością (Wielką Sztuką) a bazą (w zasadzie bohaterowie tego samego Bruegla zachowywali się w życiu mniej więcej tak samo, zero wątpliwości). Powtórzę to, co mówiłem cztery lata temu: jeśli lubisz Monty Pythona i dowcipy z cierpiącego średniowiecza, to Śmierć potępionego przypadnie Ci do gustu; Joe Richardson nawet nie stracił wyczucia; zabawnych gagów wystarczyło na trzecią grę w tym samym formacie.

Jednocześnie muszę przyznać, że bardzo chciałem sam rozwiązać pewne problemy – niektóre są naprawdę niezwykle proste, ale inne są bardzo ciekawe i paradoksalnie skonstruowane. I nie, od razu powiem, że za rozwiązanie hazardowej zagadki nie dostaniecie osiągnięcia – nie dajcie się zwieść.

Czasami wydaje się, że tak jest – Jest na skraju

Gra oczywiście wygląda i brzmi świetnie. Jak mogłoby być inaczej – za część wizualną odpowiadają arcydzieła świata, a za ścieżkę dźwiękową zaangażowani są Telemann, Palestrina i inni geniusze, a każdy ekran ma swoją muzykę, a także własnych wykonawców – nie ma przerwy w rzeczywistość, cała muzyka tutaj jest ściśle diegetyczna. Całkowite zanurzenie. Bohaterowie jednak milczą – Joe Richardson nigdy nie miał pieniędzy na aktorstwo głosowe i nie ma ich nadal. Myślę, że wszyscy jesteśmy temu winni – gdyby Cztery Ostatnie Rzeczy i Procesja na Kalwarię sprzedawały się lepiej, to… nie, nadal nie sądzę, żeby przemówiły. Ale swoją drogą, usta otwarte. Ogólnie animacje są niezwykle zabawne. I w ogóle wszystko wydaje się być jeszcze trochę ładniejsze niż wcześniej – choć może pamięć mnie po prostu zawodzi.

Dodam, że ten rok okazał się bardzo owocny dla dobrych gier komediowych. Zwykle jest ich za dużo (gatunek nie jest najpopularniejszy w grach wideo), ale tutaj jest Dzięki Bogu, że tu jesteś! i (w pewnym stopniu) Harold Halibut, a tutaj jest Death of the Reprobate.

***

Mimo że twórca przeglądając malarstwo renesansowe i prarenesansowe, zdecydował się na czerpanie ze sztuki nieco nowszej, Śmierć potępionego otrzymała swoją nazwę od jednego z najdzikszych obrazów swoich (i nie tylko) czasów, autorstwa albo Bosch, albo jego bezimienny naśladowca. Jeśli chodzi o grę, to przynajmniej wiemy dokładnie, czyj był autor, a to już gwarantowany znak jakości. Zeznam tylko: Joe Richardson się nie rozpisał, cały tryptyk jest niesamowicie dobry.

Zalety:

to najprawdopodobniej najzabawniejsza gra roku;można zapoznać się ze wspaniałą sztuką.

Wady:

nie ma tłumaczenia (i jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek takie będzie – z wyjątkiem być może tłumaczenia fanowskiego);Rozgrywka jest więcej niż prymitywna.

Grafika

Jak zwykle idealne połączenie oleju na desce lub płótnie i Macromedia Flash z prostymi, ale zabawnymi animacjami.

Dźwięk

Klasyka w każdym tego słowa znaczeniu – nie trzeba płacić, a brzmi fajnie. Swoją drogą wszystko grane było na oryginalnych instrumentach z epoki – jak mówię, maksymalne zanurzenie!

Pojedynczy gracz

Pomagamy Malcolmowi Shitowi rozwiązać niektóre starsze problemy – w formie zadania typu „wskaż i kliknij”.

Gra grupowa

Nie podano.

Przybliżony czas podróży

3 godziny.

Ogólne wrażenie

Ostatnia kreska arcydzieła tryptyku, równie pięknego jak Cztery rzeczy ostatnie i Procesja na Kalwarię. Nie lepszy od nich, ale co najważniejsze, nie gorszy. Dlatego jest to tryptyk, a nie trylogia – nie ma sequeli ani trójek, wszystko jest całością i jednością. Jak ojciec, syn i… cóż, wiesz.

Ocena: 8,5/10

Więcej o systemie ocen

death_of_the_reprobate_review_2.jpg death_of_the_reprobate_review_3.jpg death_of_the_reprobate_review_4.jpg death_of_the_reprobate_review_5.jpg death_of_the_reprobate_review_6.jpg death_of_the_reprobate_review_7.jpg death_of_the_reprobate_review_8.jpg death_of_the_reprobate_review_9.jpg death_of_the_reprobate_review_10.jpg death_of_the_reprobate_review_11.jpg death_of_the_reprobate_review_12.jpg death_of_the_reprobate_review_13.jpg death_of_the_reprobate_review_14.jpg death_of_the_reprobate_review_15.jpg Смотреть всеизображения (15)

Wideo:

Komentarz ( ) Wieczorne 3DNews W każdy dzień powszedni wysyłamy podsumowanie wiadomości bez żadnych bzdur i reklam. Dwie minuty na przeczytanie – i jesteś świadomy głównych wydarzeń. Powiązane materiały Komedia detektywistyczna Loco Motive w duchu questów z lat 90. ukaże się dwa lata później niż obiecano – data premiery i nowy zwiastun Klasyka gatunku, teraz w 4K: remaster kultowego zadania Broken Sword: The Shadow of the Templars otrzymał nowy zwiastun i datę premiery Procesja na Kalwarię – Kola, wystarczy, chodźmy. Recenzja Czarny Mit: Wukong to luksusowy prezent od Państwa Środka. Recenzja Test Drive Unlimited Solar Crown nie jest powrotem, jakiego się spodziewaliśmy. Recenzja Deadlock to pewna oferta na przyszły hit. Zapowiedź

Udostępnij ten artykuł
Dodaj komentarz