GenrePrzygodaWydawcaSquare EnixWywoływaczTalia Dziewięciu GierMinimalne wymaganiaProcesor Intel Core i5-2400 3,1 GHz / AMD FX-6300 3,5 GHz, 12 GB RAM, karta graficzna z obsługą DirectX 12 i 4 GB pamięci, na przykład NVIDIA GeForce GTX 960 / AMD Radeon RX 470, dysk twardy 25 GBZalecane wymaganiaProcesor Intel Core i7-7700K 4,2 GHz / AMD Ryzen 5 3600 3,6 GHz, 12 GB RAM, karta graficzna z obsługą DirectX 12 i 8 lub 12 GB pamięci, na przykład NVIDIA GeForce RTX 2080 Super / AMD Radeon RX 6700Data wydania29 października 2024 rLokalizacjaTekstGranica wiekuOd 18 roku życiaPlatformyPC, PlayStation 5, Xbox Series X, Xbox Series S, Nintendo SwitchOficjalna strona internetowa
Grałem na Xbox Series S
W przyszłym roku Life is Strange będzie miało dziesięć lat i przez cały ten czas serial chwiał się z boku na bok. Pierwsza część została podniesiona przez fanów niemal do rangi arcydzieła – był to przyjemny „film” z zapadającymi w pamięć bohaterami, ciekawą historią i dobrze wkomponowanymi w nią elementami „paranormalności”. Potem wyszedł prequel od innych osób, który okazał się nie do końca potrzebny. Potem następuje część druga, w której wszystko jest zupełnie inne, a my w roli starszego brata podróżujemy z młodszym do różnych miast. Stamtąd wyparowała rodzinna atmosfera, nie wszystkim spodobał się eksperyment, dlatego w kolejnych True Colours postanowiono wrócić do przytulnego miasteczka i wszelakiego mistycyzmu, ale i tutaj publiczność była podzielona. Najwyraźniej po tym twórcy podjęli zdecydowaną decyzję – przywracamy główną bohaterkę pierwszej części, a być może wraz z nią powróci dawna świetność serii.
⇡#Dawno się nie widzieliśmy
Ale im dłużej grasz w Life is Strange: Double Exposure, tym trudniej jest zrozumieć, dlaczego Max jest tu w ogóle potrzebny. Prawie nic nie łączy dorosłej Maxine z przeszłością: jej drogi rozeszły się z Chloe (albo umarła – zdecyduj sam na początku gry), nie odwiedzimy miasta Arcadia Bay, nie spotkamy znajomych osób. Czasami graczowi pokazywane są stare fotografie przedstawiające postacie z pierwszej części, a Max komentuje to kilkoma zdaniami – i tyle. Obsługa fanów jest tak minimalna, że prawie nie istnieje. Dziesięć lat później bohaterka ma nowe życie – teraz wykłada na Uniwersytecie Kaledońskim i dlatego spotyka się z zupełnie innymi facetami.
Wszystko wydaje się układać jak zwykle, jednak nagle w tajemniczych okolicznościach ginie jej najlepsza przyjaciółka Safi – dziewczyna zostaje znaleziona z raną postrzałową. Nie można od razu zrozumieć, kto był w to zamieszany, ponieważ rzekomo nie miała oczywistych wrogów. Stara Max skorzystałaby z cofnięcia czasu, tak jak to zrobiła już w pierwszej części, by uratować Chloe, ale bohaterka poprzysiągła sobie, że nie będzie korzystała z tej umiejętności – nie chciała niszczyć kolejnego miasta. Ale nagle odkryła nową umiejętność – teraz Maxine może poruszać się pomiędzy dwiema rzeczywistościami. W jednym Safi nie żyje (nazywa się to światem umarłych), a w drugim nie przydarzyło jej się nic strasznego (świat żywych). Cała gra opiera się na przeskakiwaniu z jednej rzeczywistości do drugiej – ucząc się czegoś w jednym świecie, wykorzystujemy to w innym.
Tego typu tajemnicze historie zawsze były jedną z największych zalet Life is Strange, a fabuła Double Exposure jest intrygująca na początku, szczególnie pod koniec drugiego odcinka. Nie bez powodu jednak dwie pierwsze „serie” zostały rozdane w przedsprzedaży nabywcom najdroższej edycji gry – potem fabuła staje się coraz bardziej urojeniowa, nielogiczna i tak dziwna, że nie da się jej przewidzieć , w zły sposób. Momentami wydaje się, że to szkic scenariusza: niektóre sceny są zupełnie niepotrzebne, inne w niewystarczającym stopniu odsłaniają motywacje bohaterów, Max w locie nabywa nowych umiejętności, które pojawiają się w niej w najbardziej potrzebnych momentach. Chcę dojść do końca, bo zacząłem fragment, ale zainteresowanie szybko maleje.
Najdziwniejsze wydaje się to, jak nieciekawie nadano Maxowi główną umiejętność. Przewijanie czasu też nie wydaje się najoryginalniejszą umiejętnością, ale trudno wyobrazić sobie coś bardziej nudnego niż przejście pomiędzy dwiema rzeczywistościami, które praktycznie nie różnią się od siebie. Jeśli postać nie chce się z tobą komunikować w świecie umarłych, co powinieneś zrobić? Udajemy się do świata żywych, dowiadujemy się o nim ciekawych informacji, wracamy do świata umarłych i staramy się nakłonić go do mówienia. Albo chwytamy przedmiot w jednej rzeczywistości i przenosimy go do innej, czy to klucza, czy drabiny. Max nie może w żadnym momencie dokonać przejścia – musi znaleźć w lokacji skupisko białych muszek. I tak najpierw z kimś rozmawiasz, potem idziesz gdzieś, żeby przejść, przejść, zawrócić, wrócić…
Z tego powodu rozgrywka jako całość pozostawia mieszane wrażenie. Zagadek i ciekawych sytuacji jest bardzo mało – samo przeniesienie obiektów z jednego świata do drugiego zdarza się bardzo rzadko, a najciekawsze „żetony” rozgrywki znajdują się tylko w pierwszych odcinkach, potem o nich zapomina się. Reszta to chodzenie, mówienie, chodzenie i jeszcze raz mówienie. Rozmowy nie są denerwujące, ale czasami stają się nieco nudne – do tego stopnia, że zaczynasz rozpraszać się czymś innym i zdajesz sobie sprawę, że nie przeoczyłeś tak ważnej rzeczy. Szczególnie cierpi na tym trzeci odcinek, w którym wydaje się, że jesteś pochłonięty śledztwem, ale nagle scenarzyści pędzą w innym kierunku i uruchamiają dwa wątki miłosne naraz, poświęcając im większość czasu.
⇡#Złe towarzystwo dobrych ludzi
Być może inaczej potraktowałbym dialogi, gdybym polubił bohaterów, ale w Double Exposure nie czuje się do nich sympatii. Chciałbym dokonać porównania z pierwszą częścią, gdzie charaktery bohaterów były dość schematyczne (buntowniczka Chloe, nieśmiała Kate, początkująca Wiktoria z przymilającymi się do niej przyjaciółmi), ale doskonale wpasowywały się w otoczenie szkoły – wielu mogłoby nawet zobaczyć w nich swoich znajomych. W nowej grze nie ma już tak wyraźnego podziału – wszyscy są jakoś zbyt… zwyczajni. Po prostu imponujący facet, po prostu córka dyrektora, po prostu dziewczyna-barmanka. Bohaterowie albo zbyt łatwo nawiązują kontakt, albo obrażają się przy pierwszej okazji – wyraźnie brakuje im głębi, co ponownie sugeruje wstępny szkic scenariusza.
Dlatego momenty, w których podejmuje się pozornie ważną dla fabuły decyzję, w większości przypadków nie zachęcają do długiego siedzenia przed ekranem i myślenia, jak miało to miejsce w poprzednich grach z serii. Jeśli ktoś przestanie z tobą rozmawiać, niech Bóg będzie z nim, będziesz tylko zadowolony. Jeśli ktoś zobaczy coś, czego nie powinien, niech to zobaczy – fabuła może stać się ciekawsza. Niestety, wszystkie te decyzje bardzo rzadko na cokolwiek wpływają – pojawiający się w rogu napis ostrzegający o konsekwencjach można zignorować. Szczególnie głupio to wygląda w momentach jak wybór napisu na kubku – tutaj rozumie się, że twórcy po prostu nie mieli czym uzupełnić statystyk na koniec każdego odcinka.
Zaskakujące jest także to, jak bezkompromisowo twórcy Double Exposure kopiują fabułę pierwszej części. Oczywiście nie do końca, ale z biegiem czasu widać wiele podobieństw. Kiedy przyjaciel Maxa zostaje znaleziony zamordowany, traktujesz to jako swego rodzaju hołd – Chloe też została zastrzelona w toalecie i tak dalej. Ale potem się zaczyna: przerażający nauczyciel, który wygląda jak Jefferson bez okularów, zmarła kilka lat temu przyjaciółka Safi, o której Max nawet nie wiedział, najróżniejsze zjawiska pogodowe… W rezultacie okazuje się coś dziwnego – albo autorom zabrakło wyobraźni, albo są to zamierzone odniesienia. Jeśli to drugie, fani raczej tego nie docenią, zwłaszcza gdy brakuje reszty serwisu dla fanów.
W przeważającej części gra rozczarowuje, choć pod względem graficznym i muzycznym jest niemal wzorowym Life is Strange. Wizualnie projekt był dużym krokiem naprzód dla serii – artystom udało się zachować kameralną atmosferę, a jednocześnie znacznie poprawić oświetlenie, animację twarzy i detale otoczenia. A ścieżka dźwiękowa jest ogólnie wspaniała – trzymające w napięciu utwory znakomicie uzupełniają najbardziej emocjonujące sceny, a spokojne ballady i indie rock pozwalają cieszyć się otoczeniem w specjalnie wyznaczonych miejscach.
Ale i tutaj nie wszystko jest idealne. Twórcy odpowiedzialni za dźwięk nie byli w stanie wyregulować głośności, dlatego niektóre postacie krzyczą, inne zaś są słabo słyszalne, dlatego trzeba cały czas ręcznie regulować głośność. I coraz mniej uwagi poświęcasz grafice, gdy znajdujesz się w kółko w tych samych lokalizacjach. Pasek np. dość szybko się nudzi i trzeba do niego wracać niemal w każdym rozdziale. A pomysł ze światem umarłych i światem żywych nie jest realizowany najlepiej – czasami z palety barw widać, gdzie się znajdujesz, ale są momenty, w których nie da się tego od razu rozgryźć bez wskazówka. Dodatkowo lokacje w różnych rzeczywistościach różnią się zaledwie kilkoma obiektami, co sprawia, że eksploracja ich nie jest tak ekscytująca, jak mogłaby być. Na przykład korytarze uniwersytetu są absolutnie identyczne, z tą różnicą, że ludzie siedzą i stoją w różnych miejscach.
***
Max z pierwszego Life is Strange powrócił do Double Exposure, ale był to dziwny powrót. Zamień ją na jakąkolwiek inną bohaterkę (lub nawet bohaterkę) – a gra prawie by się nie zmieniła. Ciekawych nawiązań i powiązań z poprzedniczką jest niewiele, a nowi bohaterowie nie są nawet bliscy tym, których imiona fani wciąż pamiętają. Historia jest na początku interesująca, ale potem popada w jakiś nonsens, następnego dnia przyjaciele Maxa zostają zapomniani, jej nowa umiejętność jest nudna i niezbyt wygodna, a rozgrywka nie uległa żadnemu rozwojowi. Nowa gra wygląda i brzmi jak Life is Strange, jednak można odnieść wrażenie, że dojrzały Max zasługiwał na znacznie lepszą grę. Albo w ogóle nie powinna była być sprowadzana z powrotem – choć wydaje się, że wymyślenie z nią nowej ekscytującej historii nie jest takie trudne. I tutaj wydawało się, że dziewczyna została wrzucona do scenariusza w ostatniej chwili. Ech, chciałbym cofnąć czas i ostrzec twórców…
Zalety:
otoczenie się zmieniło, ale atmosfera jest nie mniej przytulna niż w Arcadia Bay;doskonałe animacje twarzy, które doskonale oddają emocje bohaterów;genialny akompaniament muzyczny.
Wady:
historia staje się gorsza z każdym odcinkiem;Max nie wydaje się w tej grze zbyt potrzebny – spokojnie można ją zastąpić dowolną inną postacią;nowe postacie są nudne i niezapadające w pamięć;przewijanie czasu zostało zastąpione nieciekawą możliwością, która nie jest zbyt wygodna w użyciu.
Grafika
Zachowano znany styl Life is Strange, jednocześnie znacznie poprawiając każdy element grafiki, zwłaszcza oświetlenie i animację twarzy.
Dźwięk
Doskonała ścieżka dźwiękowa doskonale uzupełnia każdą scenę. Szkoda tylko, że jest pewien problem z balansem dźwięku – bohaterowie mówią albo głośno, albo cicho.
Pojedynczy gracz
Podobnie jak całe Life is Strange, ta gra podzielona jest na odcinki, a każdy z nich kończy się nieoczekiwanym akcentem. Na szczęście na kolejny odcinek nie trzeba czekać miesiącami – wszystkie odcinki ukazały się od razu.
Szacowany czas realizacji
12:00.
Gra grupowa
Nie podano. Chyba, że po każdym odcinku pojawiają się globalne statystyki pokazujące popularność poszczególnych rozwiązań fabularnych.
Ogólne wrażenie
Powrót Maxa nie powiódł się. Chociaż pod względem wizualnym jest to idealne Life is Strange, historia i rozgrywka są dość rozczarowujące. Było tak wiele ciekawych rzeczy, które można było zrobić z Maxine, że trudno zrozumieć, dlaczego otoczyli ją tak nudnymi postaciami i nie mogli napisać dla niej bardziej wciągającej historii.
Ocena: 5,0/10
Więcej o systemie ocen
Wideo:
LiSDE_review_2.jpg LiSDE_review_13.jpg LiSDE_review_12.jpg LiSDE_recenzja_1.jpg LiSDE_review_11.jpg LiSDE_review_10.jpg LiSDE_recenzja_9.jpg LiSDE_recenzja_8.jpg LiSDE_review_7.jpg LiSDE_review_6.jpg LiSDE_review_5.jpg LiSDE_review_4.jpg LiSDE_review_3.jpg Смотреть всеизображения (14)
⇣ Spis treści Dawno się nie widzieliśmy Złe towarzystwo dobrych ludzi Komentarz ( ) Wieczorne 3DNews W każdy dzień powszedni wysyłamy podsumowanie wiadomości bez żadnych bzdur i reklam. Dwie minuty na przeczytanie – i jesteś świadomy głównych wydarzeń. Powiązane materiały Autorzy Zarazy wyjaśnili, dlaczego zmienili kampanię Kawalera w Pathologic 3 i przypomnieli sobie Odmieńca Komedia przygodowa A Vampyre Story od weteranów LucasArts doczeka się kontynuacji – zapowiedziano A Vampyre Story: A Bat’s Tale „Nie wiem, jak oni to zrobili, ale wygląda niesamowicie”: gracze byli pod wrażeniem zwiastuna horroru przygodowego Bye Sweet Carole w stylu klasyki Disneya Czarny Mit: Wukong to luksusowy prezent od Państwa Środka. Recenzja Test Drive Unlimited Solar Crown nie jest powrotem, jakiego się spodziewaliśmy. Recenzja Deadlock to pewna oferta na przyszły hit. Zapowiedź