Nowy artykuł: Indika – pamiętaj o mnie w swoim królestwie. Recenzja

Redaktor NetMaster
Redaktor NetMaster
15 min. czytania

Gatunek muzyczny Przygoda Wydawca Studia 11 Bit Deweloper Dziwny licznik Minimalne wymagania Windows 10 lub wyższy, procesor AMD Ryzen 5 3600 (taktowany 3,5 GHz) lub Intel Core i5-10400F (taktowany 2,9 GHz), 16 GB RAM, karta graficzna AMD Radeon RX580 (8 GB VRAM), Nvidia GeForce GTX 1660 (6 GB) GB pamięci wideo) lub Intel Arc A750 (8 GB pamięci wideo), DirectX 11, dysk twardy 50 GB Zalecane wymagania Karta graficzna AMD Radeon 6700XT (12 GB pamięci wideo), Nvidia GeForce GTX 3060 TI (8 GB pamięci wideo) lub Intel Arc A770 (16 GB pamięci wideo), DirectX 12, SSD Data wydania 2 maja 2024 r Limit wieku NIE Platformy PC (Steam, Epic Store, GOG), Xbox Series X|S, PlayStation 5 Oficjalna strona

Dzień Indica ma dość prostą strukturę (w końcu dzień to życie). Wstawaj o piątej rano. Modlitwa. Wspólny posiłek. Posłuszeństwo – czy to w kuchni, czy na podwórku, a może nawet w ogrodzie. Znów modlitwa. Kolejny wspólny posiłek. Drugie posłuszeństwo. Wieczorna komunia. Zgaszone światło. Posyp to wszystko hojnie przeprosinami, modlitwami i jeszcze raz przeprosinami. Zwykłe życie zakonnicy, która nie wychodzi poza mury klasztoru. Z jednym drobnym szczegółem – przez cały ten czas Indica nie jest sama. Diabeł z nią rozmawia.

⇡#Cichy

Szczerze mówiąc, studio Odd Meter „kupiło mnie” na długo przed pierwszym zwiastunem i nawet kilkoma materiałami filmowymi. Gra o zakonnicy w Rosji pod koniec XIX wieku? Z Fiodorem Michajłowiczem Dostojewskim jako głównym przewodnikiem i punktem odniesienia? Przynieś to natychmiast!

Widoki tutaj są przeważnie ponure, ale jednocześnie bliskie sercu

Stopniowo pomysł, który był prosty dla każdego, kto dorastał w Rosji, (ale jednocześnie nie pasował do gry wideo) został przerośnięty szczegółami: studio Odd Meter zajmowało się przede wszystkim grafiką i architekturą 3D, dlatego początkowo nacisk położono na animacje wysokiej jakości – tak jakby najpierw Indica „ożyła”, a potem wokół niej zbudowano grę. Najwyraźniej uczucia mnie nie zawiodły. Około rok po zapowiedzi wypuszczono zwiastun z rozgrywką, w którym Indica zajmowała się pełnoprawnym skradaniem, ukrywając się przed policjantem wśród kościołów i zaśnieżonych uliczek – choć ostatecznie efekt końcowy nie ma prawie nic wspólnego z tym filmem . Prawie – bo w Indice jest aż nadto kościołów i zaśnieżonych alejek.

Jednak samą grę najlepiej opisać jako „film interaktywny” lub jeszcze bardziej „doświadczenie kinowe z pewną dozą interaktywności”.

Gra nie boi się ekstremalnych zbliżeń w przerywnikach filmowych – i postępuje słusznie

Najpierw jednak porozmawiajmy o samej Indice i osobach, które towarzyszą jej w podróży do najskrytszych zakątków duszy. To, w czym Odd Meter był początkowo dobry, udało się bezwarunkowo – bardzo niewiele widzieliśmy w grach tak pełnych miłości i szczegółowych bohaterów (bohaterek). Od razu pojawia się skojarzenie – Senua z Hellblade. Żywe animacje, zarówno cielesne, jak i mimiczne, nienaganna gra głosowa, znakomicie napisana postać: Indika została pomyślana jako bliższe spojrzenie na niespokojny wewnętrzny świat dziewczyny opętanej przez demona – i dzieło naprawdę sprawdza się w tym kontekście. Choć z pewnymi ostrymi krawędziami.

Te ostre krawędzie nie są związane ze szczegółami technicznymi (wszystko jest tu prawie bez zarzutu – ale tylko prawie, o stanie technicznym gry powiem więcej poniżej), ale z powiązaniem fabularnym. Tempo utrzymane jest bardzo starannie – jest niespieszne, ale jednocześnie ruch jest stały; świat nie jest do końca żywy – inscenizacja jest oczywista – ale wykonany jest z dużą dbałością o szczegóły; Jest wiele zapadających w pamięć i dobrze napisanych scen. Nie, problem w tym, że Indika składa się z sekwencji nie zawsze idealnie skoordynowanych scen, pomiędzy którymi wydaje się być rzadka przestrzeń. A przejścia nie zawsze są płynne.

Groteskowość miejscami przekracza skalę – w tej scenie można odnieść wrażenie, jakbyś przechodził przez „It Take Two”

Pierwsza połowa gry skupia się bardziej na samej demoniczce i jej związku z demonem (głosu podkładał mu Efim Shifrin – i to absolutnie genialnie!). W tej połowie są sceny, w których pod Indicą dosłownie otwiera się ziemia i widzi ona przebłyski piekła – zderzenie z piekłem może zagłuszyć jedynie modlitwa (tak, do modlitwy jest osobny klucz). Co więcej, narracja niepostrzeżenie przenosi punkt ciężkości na relację Indiki z jej nowo poznanym towarzyszem, zbiegłym skazańcem Ilyą – on także ma w sobie głos, ale nie Diabła, ale Boga. Sięgamy także do przeszłości naszej bohaterki. Głos diabła komentującego to, co się dzieje i narzekającego na wieczność, pozostaje, ale jakby to już nie miało znaczenia, przeminęło. To tak, jakbyśmy widzieli w jednej dwie gry i dwie historie, które z kolei podzielone zostały na osobne filmy krótkometrażowe – fabuła przypomina patchworkową kołdrę, a skupienie co jakiś czas płynie, dlatego też ogólny przekaz nie nie działać tak skutecznie, jak mógłby.

Ale to jest problem Indiki jako całego produktu. Problem z Indiką jako grą jest dużo bardziej nieprzyjemny. Tak naprawdę jestem niezwykle lojalny wobec wszystkich gatunków gier wideo: nie wstydzą mi się symulatory chodzenia i wszelkiego rodzaju „filmy”, w których wystarczy w odpowiednim czasie wcisnąć odpowiedni przycisk, nie mam pytań nawet o jednoprzyciskowe Virginia – Potrzebuję po prostu interaktywności, umiejętności utożsamienia się z bohaterami, bycia „wewnątrz” dzieła. Indika niestety wygląda na to, że jej rozgrywka jest nieco utrudniona. Wszystkie najważniejsze momenty i jasne sceny prezentowane są w formie przerywników filmowych w silniku – doskonale zainscenizowanych, bardzo wyrazistych i pięknych, z zapierającą dech w piersiach pracą kamery i wspaniałymi animacjami. Ale to po prostu zakłóca tę samą identyfikację, poczucie siebie w tym świecie, a nie w pozycji obserwatora. To właściwie to samo uczucie, gdy ogląda się film z irytującym lektorem, wymawiającym językiem filmowym to, co faktycznie ma zostać pokazane (mimo że sam lektor tutaj wystarczy).

Przeszłość Indici przedstawiona jest poprzez wstawki utrzymane w duchu gier retro

Nie, nie mogę powiedzieć, że Indika sprawdziłaby się lepiej w kreskówce – to po prostu „prawie interaktywny film”. Zabierz stąd nawet niewielką interaktywność, a stanie się to całkowicie nudne. Jednak nawet zwykły spacer (jest tego tutaj sporo – i nie, można też biegać) z możliwością siedzenia na ławeczkach i podziwiania widoków jest w pewnym stopniu wciągający. Do tego dochodzą zagadki przestrzenne – w większości dość proste, ale jest też kilka naprawdę dowcipnych, nawiązujących do właśnie tego diabelstwa.

Nie brakuje też nieoczekiwanych wstawek w stylu ośmiobitowym z elementami platformowymi, ale pojawiają się też pytania na ich temat. Nie do wstawek jako takich – są ładnie narysowane i przyjemnie przełamują dość monotonny proces głównej gry – ale raczej do ogólnego wplatania w grę ośmiobitowych elementów. Dotyczy to charakterystycznej muzyki, pikselowych czcionek i przedmiotów kolekcjonerskich, którym towarzyszy charakterystyczny „zestaw punktów”, niczym z „Sonic”. Co więcej, kryje się pod tym bardzo przejrzysta podstawa fabularna i bardzo elegancka kreska z rozsądnym zakończeniem, ale poczucie dysonansu z tak zgrabnie nakreślonym światem przedrewolucyjnej (aczkolwiek fantastycznej) Rosji nie opuszcza. Jest to jednak całkiem możliwe, że tylko ja – i to jest mój indywidualny dysonans.

⇡#Notatki z martwego domu

Nie chodzi tylko o to, że wspomniałem powyżej o fantastycznej naturze Rosji w Indice. Przez pierwsze 20 minut wydaje się, że to najdokładniej przedstawiona Rosja ze wszystkich zabaw: nosimy ziemniaki, czerpiemy wodę ze studni (pięć wiader pod rząd!), oglądamy nabożeństwo – a wszystko to w najdrobniejszej przedstawiał wnętrza i pośród boleśnie znanych błotnistych dróg marcowych środkowo-rosyjskich.

Naciśnij X, aby się pomodlić

Stopniowo jednak wyłaniają się szczegóły równoległej rzeczywistości: potem elementy steampunku w postaci licznych maszyn, z których częścią będziemy mogli sterować; potem nienaturalnie ogromny pies, przed którym trzeba uciekać (jedna z niewielu scen akcji w grze). W pewnym momencie poziom groteski przerośnie skalę, a granica między rzeczywistością a szaleństwem zacznie się zacierać – na szczęście Indika wcale nie wpadnie w „grę” i nadal będzie w stanie utrzymać równowagę. Fabuła jest rozmyta, ale jeśli chodzi o strukturę świata, trzyma się ona normalnie.

Osobno chciałbym zwrócić uwagę na przestrzenie w grze – pomimo wszystkich ciasnych przestrzeni, są one ciekawie, a czasem ekscytująco zorganizowane; można odnieść wrażenie, że studio zajmowało się wcześniej nie tylko modelowaniem 3D, ale także architekturą.

W Indice możesz zapalać lampy i świece tu i tam, zdobywając w ten sposób „punkty”; Za tę „ikonę” świecy nie przyznano żadnych punktów

Jak mówiłem, Indika wygląda i brzmi znakomicie – tak, widać, że główny wysiłek poświęcono właśnie modelowaniu postaci: lokacji jest niewiele i są one dość monotonne – ale w istocie monotonne i jednorodne, a prawosławna prowincjonalna Rosja jest prawda? To krój mały i przyćmiony (z kolorami tutaj też wszystko jest nudne), ale bardzo wyraźny, przez który bardzo gęsto przebija się ten sam Dostojizm.

Jednocześnie wszystko u mnie skrzypiało – Indika wymaga zasobów obliczeniowych, a moje 16 gigabajtów RAM wraz z GeForce GTX 1660 pracowały na minimum. Zabawne, że sama gra ustawiała ustawienia graficzne na „ultra” i czasami cierpiała na spadki liczby klatek na sekundę, a w jednym rozdziale całkowicie straciła tekstury (na szczęście, gdy uruchomiłem ją od nowa, wszystko było w porządku). Nie spotkałem jednak żadnych krytycznych błędów psujących postęp, co jest bardzo dobrym wskaźnikiem dla gry niezależnej o podobnym poziomie technologicznym.

***

Z jednej strony Indika spełnia oczekiwania, także te najbardziej śmiałe. To naprawdę niezwykłe dzieło dla świata gier, które porusza tematy duszy, wolnej woli, wewnętrznej walki dobra ze złem i to w oryginalnej oprawie i z niespotykanej dotąd perspektywy (graliśmy już w rolę czarodziejki w przed- rewolucyjnej Rosji, ale jako opętana zakonnica?..) . To poważna, nieco nowatorska praca…

…która tak naprawdę nie sprawdza się jako gra i nie osiąga pełnego potencjału jako oświadczenie. Podobnie jak w Indice, tak i w Indice walka toczy się pomiędzy niespójną narracją, odebraną graczowi wolnością, nawet nie wolą, ale możliwością kontrolowania czegokolwiek w ogóle, a aniołem pięknie narysowanych postaci, oryginalnego otoczenia i ciekawych myśli.

Zalety:

znakomicie narysowane, żywe postacie w świecie przedrewolucyjnej Rosji; poważna rozmowa na tematy rzadko spotykane w grach wideo; wiele scen zostaje zapisanych w pamięci.

Wady:

gra tak naprawdę składa się z szeregu scen, które nie do końca są ze sobą sklejone; zauważalny jest brak interaktywności – Indika działa metodami filmowymi, tam gdzie lepiej byłoby zastosować metody gry; Poruszane tematy są często niedopracowane i ucinane w połowie zdania.

Grafika

Indika naprawdę wygląda świetnie, bardziej jeśli chodzi o postacie niż otoczenie, co jest wyjątkowe w przypadku gier niezależnych.

Wspomnijmy także o wstawkach retro, do których pixel art stworzył wspaniały artysta 6VCR.

Dźwięk

Muzyka czasami popada w dysonans z tym, co się dzieje, ale w końcowym momencie działa tak, jak powinna. Dzięki aktorstwu głosowemu wszystko jest cudowne od początku do końca.

Gra dla jednego gracza

Twórcy Indiki pozycjonują go jako „film interaktywny” – i chyba to naprawdę dobrze opisuje to dzieło, ale interaktywności jest tu zauważalnie mniej niż w filmie. I w tym przypadku nie do końca pasuje to do pracy.

Gra grupowa

Nie podano.

Przybliżony czas podróży

4-5 godzin.

Ogólne wrażenie

Nie do końca ukończone, ale wciąż dzieło niesamowite w swojej oryginalności. Gra jako studium wewnętrznych relacji z Bogiem i przy tym nietrywialnych posunięć jest już warta uwagi.

Ocena: 7,5/10

Więcej o systemie ocen

wskazać_recenzję_2.jpg wskazać_recenzję_3.jpg wskazać_recenzję_4.jpg wskazać_recenzję_5.jpg wskazać_recenzję_6.jpg wskazać_recenzję_7.jpg wskazać_recenzję_8.jpg wskazać_recenzję_9.jpg wskazać_recenzję_10.jpg wskazać_recenzję_11.jpg wskazać_recenzję_12.jpg wskazać_recenzję_13.jpg wskazać_recenzję_14.jpg wskazać_recenzję_15.jpg Смотреть всеизображение (15)

Wideo:

⇣ Spis treści Cichy Notatki z martwego domu Komentarz ( ) Wieczorne 3DNews W każdy dzień powszedni wysyłamy podsumowanie wiadomości bez żadnych bzdur i reklam. Dwie minuty na przeczytanie – i jesteś świadomy głównych wydarzeń. Powiązane materiały Diabeł szepnął: surrealistyczna przygoda Indiki o opętanej zakonnicy ukaże się wcześniej niż planowano, ale tylko na PC „Nic nie rozumiałem, ale było niesamowicie”: dziwny zwiastun ujawnił datę premiery surrealistycznej przygody Indika o opętanej zakonnicy Szalony zwiastun rozgrywki ujawnia datę premiery wersji demonstracyjnej INDIKI – gry o opętanej zakonnicy w alternatywnej XIX-wiecznej Rosji Czaszka i kości – żagiel był rozdarty. Zapowiedź „Kłopoty” to niejasna gra o Czasie Kłopotów. Recenzja Powstanie Ronina – otwarta Japonia. Recenzja

Udostępnij ten artykuł
Dodaj komentarz