CATL kontroluje obecnie 37% światowego rynku akumulatorów trakcyjnych do pojazdów elektrycznych, ale nie zamierza się na tym ograniczać. Jak wyjaśnił w rozmowie z Reuters założyciel firmy Robin Zeng, możliwości rynkowe stacjonarnych systemów magazynowania energii będą dziesięciokrotnie większe, a z czasem CATL będzie w stanie zasilić z nich duże centra danych, a nawet całe miasta.
Kolejna strategiczna inicjatywa omawiana przez założyciela CATL dotyczy stworzenia standardowego podwozia dla pojazdów elektrycznych z akumulatorami trakcyjnymi o zwiększonej pojemności, zintegrowanymi w strukturze napędowej nadwozia. Klienci spośród producentów samochodów będą po prostu tworzyć swoje nadwozia i wnętrza w oparciu o tak uniwersalną platformę. Taka unifikacja obniży koszty opracowania nowego modelu pojazdu elektrycznego z miliardów do milionów dolarów amerykańskich. Pomoże to nowym graczom wejść na rynek pojazdów elektrycznych.
W ubiegłym roku firma CATL sprzedała akumulatory trakcyjne do pojazdów elektrycznych o wartości 40 miliardów dolarów, w porównaniu z 33 miliardami dolarów rok wcześniej. Jeżeli rynek stacjonarnych magazynów energii elektrycznej okaże się dziesięciokrotnie bardziej pojemny, to CATL dzięki swojemu rozwojowi proporcjonalnie zwiększy swoje przychody. Sprzedaż akumulatorów stacjonarnych CATL wzrosła w zeszłym roku o 33%, przewyższając sprzedaż akumulatorów do pojazdów elektrycznych.
CATL chciałby spróbować swoich sił na rynku wytwarzania energii. Jednocześnie spółka zamierza stworzyć systemy magazynowania energii elektrycznej, które będą w stanie zasilić duże przedsiębiorstwo górnicze lub całe miasto. Jednocześnie CATL zamierza współpracować z producentami urządzeń wytwórczych dla elektrowni wiatrowych i słonecznych. Zapotrzebowanie operatorów centrów danych na zieloną energię jest obecnie bardzo duże, jak wyjaśnia założyciel CATL. Mają pieniądze, żeby osiągnąć cel, ale brakuje im odpowiedniej technologii.
Specjaliści CATL pracują obecnie nad zunifikowanym podwoziem pojazdu elektrycznego, który będzie w stanie przejechać na jednym ładowaniu nawet 800 km. Akumulator zintegrowany z ramą zasilającą nie tylko zwiększa swoją pojemność dzięki efektywniejszemu umieszczeniu ogniw akumulatora w korpusie, ale także zapewnia większą wytrzymałość mechaniczną korpusu. Dzięki takiej platformie koszt opracowania nowego modelu samochodu elektrycznego można obniżyć do 10 milionów dolarów, aby zapewnić rentowność przedsiębiorstwa, producent będzie musiał sprzedawać jedynie 10 000 samochodów rocznie. Według założyciela CATL takie podejście umożliwi pojawienie się krajowych producentów samochodów w tych krajach, które wcześniej nie miały własnego przemysłu samochodowego.
Firma zademonstrowała już tę platformę Porsche, a także inwestorom ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którzy są zainteresowani stworzeniem własnej marki pojazdów elektrycznych. CATL nie zamierza sam produkować maszyn, ale dostarczy klientom wiele wymaganych podzespołów. W razie potrzeby nawet nadwozie samochodu elektrycznego można wydrukować na drukarce trójwymiarowej.
W rozmowie z szefem CATL poruszono także kwestie rozszerzenia produkcji akumulatorów poza Chiny. W Hiszpanii spółka ma nadzieję zbudować z koncernem Stellantis spółkę joint venture zajmującą się produkcją akumulatorów trakcyjnych; decyzja o transakcji zapadnie najpóźniej w styczniu przyszłego roku. W Niemczech CATL prowadzi od sześciu lat podobne przedsiębiorstwo, które w przyszłym roku osiągnie próg rentowności. Na Węgrzech ma powstać nowy europejski obiekt CATL, który osiągnie próg rentowności w 2026 roku. Będzie większy od niemieckiego, a co za tym idzie, pozwoli na większą obniżkę kosztów produktów zlokalizowanych.
Jak zauważył Robin Zeng, chiński przemysł samochodowy w produkcji pojazdów elektrycznych wyprzedził europejski w rozwoju i zamiast podnosić cła, lokalne firmy mogłyby po prostu uczyć się od Chińczyków i przejmować doświadczenia. Szef CATL jako przykład udanego rozwiązania problemu ceł podał współpracę z tą spółką ponadnarodowego koncernu Stellantis. Jako akcjonariusz chińskiego Leapmotor będzie mógł organizować w Europie montaż tańszych pojazdów elektrycznych na lokalny rynek.
Kontrolując produkcję związków litu potrzebnych do produkcji akumulatorów trakcyjnych, CATL stara się równoważyć interesy producentów akumulatorów i firm wydobywczych, nie zaniżając jednocześnie cen surowców. We wrześniu br. spółka wstrzymała nawet budowę dużego kompleksu wydobycia litu w południowych Chinach, nie chcąc obawiać się dalszego spadku cen surowców po jego uruchomieniu.
Szef CATL jednocześnie nalegał, aby nie wiązać zbyt wielkich nadziei z akumulatorami półprzewodnikowymi. Z około 20 000 pracowników działu badań i rozwoju firmy CATL tylko 1000 zajmuje się problemami z akumulatorami półprzewodnikowymi. Limitowana dystrybucja technologii profili rozpocznie się nie wcześniej niż w 2027 roku. Według szefa firmy jaśniejsze perspektywy rynkowe mają akumulatory sodowo-jonowe. Z ich pomocą CATL ma nadzieję wymienić nawet połowę dostaw akumulatorów LFP, których jest obecnie liderem w produkcji. Sód jest pierwiastkiem powszechniejszym i tańszym, a w akumulatorach jest też bezpieczniejszy ze względu na ryzyko zapłonu. CATL już łączy ogniwa litowo-jonowe i sodowo-jonowe w swoich zaawansowanych akumulatorach trakcyjnych.