Google wprowadził pewne zmiany w omniboksie, czyli polu w przeglądarce Chrome, które łączy w sobie funkcje paska adresu i wyszukiwania. Zmiany te mogą wydawać się nieistotne, ale w rzeczywistości znacznie uproszczą surfowanie po Internecie, nie zmuszając Google do przetwarzania niepotrzebnych zapytań. I istnieją obiektywne powody tego wszystkiego.
Wersje przeglądarki Google Chrome na urządzenia mobilne i komputery próbują teraz poprawiać literówki popełniane przez użytkownika podczas wpisywania adresu URL. Omnibox teraz nie tylko odgaduje, do której witryny użytkownik chce wejść, na podstawie prób wpisania adresu, ale także przewiduje jego pragnienia za pomocą słów kluczowych. Jednocześnie wybierane są opcje z zakładek i pobranych plików.
Przeglądarka Chrome stała się nie tylko bardziej spersonalizowana – umożliwia bezpośrednie nawigowanie do witryn z pominięciem wyszukiwarki Google. A to na pierwszy rzut oka jest sprzeczne z celami samej firmy. Jednym z filarów branży wyszukiwania jest wyszukiwanie nawigacyjne: ogromny odsetek użytkowników trafia na Facebook✴ wpisując to słowo w pasku wyszukiwania Google; „popularne” wśród ludzi są także literówki, które również generują różne zapytania wyszukiwania. Wcześniej Google opłacało się przenosić wszystkich takich użytkowników na swoją stronę wyszukiwania w Internecie – ale teraz ich pytania są rozwiązywane bezpośrednio w przeglądarce Chrome.
Po pierwsze, firma jest teraz pozwaną w procesie antymonopolowym – zarzuca się jej nadużywanie pozycji dominującej na rynku wyszukiwarek. Po drugie, Google aktywnie wprowadza do usługi wyszukiwania algorytmy generatywnej sztucznej inteligencji, a przetwarzanie każdego żądania o nie staje się droższe niż wcześniej, ponieważ musi przesłuchiwać duże modele językowe żądne zasobów. Biorąc pod uwagę, że wyszukiwanie nawigacyjne i literówki nie zwiększają przychodów z reklam, warto zaspokoić potrzeby tych użytkowników na poziomie przeglądarki Chrome.