iFixit był zmuszony z mocą wsteczną obniżyć ocenę możliwości naprawy iPhone’a 14, ponieważ Apple stosował metody programowe, aby utrudnić naprawę urządzenia. Donosi, że wymiana podzespołów smartfona, takich jak aparat czy bateria, wymaga teraz autoryzacji producenta, w przeciwnym razie podzespoły te odmówią prawidłowego działania, a użytkownik urządzenia widzi natrętne powiadomienia.
Analizując możliwość naprawy urządzeń, iFixit tradycyjnie oceniał ją według oczywistych kryteriów: śruby, klej, trudność demontażu, trudność wymiany baterii. Ale firma nie wzięła pod uwagę kolejnej „innowacji” Apple – autoryzacji wymaganej do zainstalowania każdego pojedynczego komponentu. Niezależne warsztaty wolą oszczędzać pieniądze, kupując wadliwe urządzenia i korzystając z komponentów innych firm, zamiast zamawiać części bezpośrednio od Apple. Na poziomie „sprzętowym” do naprawy nie jest już potrzebne nic więcej, a Apple nie jest już zadowolony z takiego stanu rzeczy.
Do ukończenia procedury naprawy iPhone’a 14 wymagane jest potwierdzenie oprogramowania za pomocą narzędzia konfiguracji systemu firmy Apple. Narzędzie kontaktuje się z serwerami Apple w celu „uwierzytelnienia” naprawy i dopiero wtedy nowy komponent „podłącza się” do systemu. Aby przejść uwierzytelnienie, musisz wcześniej powiadomić firmę Apple o zamiarze naprawy urządzenia, podać producentowi numer seryjny iPhone’a, a także zakupić niezbędną część zamienną – wyświetlacz lub baterię – bezpośrednio od Apple. Numer seryjny tego podzespołu jest wcześniej wprowadzany do bazy danych przez producenta, co pozwala na pomyślne przejście przez naprawiane urządzenie autoryzacji.
Inżynierowie iFixit zaczęli zauważać zmiany już dawno temu. Po raz pierwszy kwestia autoryzowanego podłączenia podzespołów pojawiła się przy wymianie skanera linii papilarnych w iPhonie 5S. Eksperci uwzględnili, że taka decyzja może być konieczna ze względów bezpieczeństwa, choć właściciele smartfonów już zaczęli bić na alarm. Co więcej, po wymianie ekranu iPhone utracił funkcję True Tone, która dostosowuje balans bieli w zależności od oświetlenia otoczenia. Następnie niektóre ekrany po wymianie w ogóle przestały działać, chociaż nie można było zainstalować całego systemu.
W 2017 roku Apple przyznał, że celowo spowalniał starsze iPhone’y, ale wygląda na to, że wyciągnął nieoczekiwane wnioski ze skandalu i w kolejnej aktualizacji iOS przywiązał baterie do płyt głównych iPhone’ów. Linkowanie sprzętowe odkryto także w skanerze Face ID, który zadebiutował w iPhonie X. Twarde łącze z aparatem pojawiło się w iPhonie 12. iFixit przygotował nawet tabelę podsumowującą całkowite lub częściowe awarie nieautoryzowanych komponentów po naprawie.
Apple nie można winić za to, że w ogóle nie pozwala na naprawę urządzeń. Na poziomie „sprzętowym” naprawdę wykonał świetną robotę, poprawiając łatwość konserwacji swoich produktów. Przykładowo w modelach iPhone’a 14 spoza serii Pro firma zmieniła konstrukcję obudowy, w wyniku czego wymiana tylnej szyby spadła z 549 dolarów do 169 dolarów – projektu, który firma obiecała rozszerzyć na całą linię iPhone’a 15. Jednak wszystkie te wysiłki wydają się być negowane przez mechanizm autoryzacji oprogramowania. Nie dotyczy to wyłącznie iPhone’a: iPad i MacBook postępują podobnie, jeśli chodzi o wymianę ekranów, przycisków i innych komponentów.
Dlatego iFixit zdecydował się z mocą wsteczną obniżyć ocenę naprawialności iPhone’a 14 z 7 na 10 („zalecane”) do 4 na 10 („niezalecane”). Apple może usunąć te twierdzenia wraz z następną aktualizacją iOS, ale w praktyce jest to mało prawdopodobne. Jeśli będzie reakcja producentów, prawdopodobnie powiążą swoją decyzję z troską o klientów.